Takiej książki o astrologii jeszcze nie było!
Podejście autora do tematu sprawia, że można tą książką rzucać o ścianę z oburzenia lub przeczytać jednym tchem i ... po prostu się z nią zgodzić!
Poglądy jakie wygłasza na nasz temat wzbudzają silne kontrowersje, tym większe, że tak wnikliwe uwagi o naszej osobowości oparte są jedynie o znajomość naszego horoskopu. Nawet u tych co są z psychoterapią za pan brat.
Trzeba nie lada odwagi, by zmierzyć się z tą książką. Odsłania ona bowiem to, co często chcemy i całe życie staramy się ukryć ? naszą prawdziwą istotę. Jest to rewolucyjna pozycja nie tylko w świecie astrologów ale, a może przede wszystkim, w świecie psychologów.
Książka ta jest swoistym seminarium doświadczania samego siebie i mówi o głębokim sensie stawiania pytań. Jest to inne, nowatorskie spojrzenie na astrologię.
Spis treści:
Przedmowa do nowego wydania 7
Przedmowa 9
Uwagi wstępne 12
I Na początku było słowo 14
II Miejsce winy 36
III Rodzaje winy 47
IV Konfrontacja winą 78
V Droga węża 88
VI Słońce 102
12 domów (sceneria) 105
12 znaków (rola) 122
VII Ogień - Woda - Powietrze - Ziemia 159
VIII Planety: wrogowie czy sprzymierzeńcy? 165
IX Medium coeli: wywyższenie węża 176
X O mocy słów 187
XI Doradztwo astrologiczne 198
XII Drzewo życia 205
Literatura 210
Fragment:
Zgodnie ze starą kabalistyczną przypowieścią, każdy człowiek jest w drodze ku Światłu. Każdy - gdyż nie istnieje żadna inna droga.
Może się jednak zdarzyć, że nazywasz swoją podróż jakoś inaczej, gdyż tylko niektórzy nazywają swój cel Światłem; co więcej, może się zdarzyć, że postrzegasz swoją życiową drogę jako pozbawioną sensu, pustą i bez znaczenia. To niczego nie zmienia. Twoim celem jest Światło. Być może poszukujesz Boga i wówczas nazywasz swój cel Bogiem, a może jesteś buddystą i wtedy nazywasz go nirwaną. Nazwa jest tu obojętna. Także określenie światło jest tylko słowem. I dopóki nie dotrzemy do Światła (albo przynajmniej w jego pobliże), musimy wiele słów na nie roztrwonić.
Musimy słowa stracić, trwonić, musimy dosłownie się ich pozbyć, gdyż w pobliże Światła można dotrzeć jedynie bez słów. Kiedy wszystkie słowa zostały już wypowiedziane. Milcząco. Być może jesteś wielbicielem kobiet i wtedy nazywasz Światło kobietą (o której od dawna śnisz), a może jesteś naukowcem i wtedy nazywasz swoją podróż poszukiwaniem Prawdy. No dobrze, nazwijmy na chwilę to, czego szukasz Prawdą.
W dzisiejszych czasach wielu ludzi całkiem świadomie poszukuje prawdy. Powszechnych prawd i ogólnych sądów nie przyjmują już tak łatwo. Wiedzą - tak jak ty - że w szkole, na uczelni, w gazecie czy telewizji przedstawia się tylko pewien określony, chwytny i w pewnym sensie wygodny obraz świata. Możliwe, że pokazuje się tam tylko jedną fasetę prawdy, ale nie całą prawdę. Przeczuwamy, że istnieją inne prawdy; prawdy, które nie są tam proponowane, ponieważ przeszkadzają, gdyż są niewygodne. Co więcej, mogą one zakłócić spokój i porządek, i przeczuwamy też, że wielu ludzi ciągle ma potrzebę tego spokoju: chcą sobie jeszcze odrobinę pospać.
(...)
Ascendent w Baranie
Wąż gdzieś musi się zaczynać. Zaś początkiem węża jest jego głowa. Czy jeszcze lepiej jego kąszenie. (Końcem zaś jego ogon, w który, jak wiemy, wprowadza lekarstwo). Wina, jaką tu ze sobą dźwigasz, jest winą czynu. Dopuściłeś się czegoś, ukąsiłeś. I w każdym wypadku ukąsiłeś, by zabić. Jako że nie jesteś wężem, lecz człowiekiem, to uderzyłeś. Najczęściej żelaznym narzędziem. Nożem, mieczem, lancą, jakimś narzędziem wojennym, narzędziem zbrodni. Rzymianie nazywali swój taran, pień, którym taranowali bramy wrogiego miasta „aries” - Baran.
Jesteś winny porywczego czynu, za pomocą którego stawiasz na swoim, czy przeforsowujesz swoją wolę przeciw innym ludziom.
Krew jest na twoich dłoniach, wiele krwi. Złamałeś opór, który przeciwstawiał się twojej woli, w ten sposób wy-łamałeś się, zostałeś przestępcą, tym który łamie prawo.
Zawsze pamiętaj, że nie piszę tu o tym, czym teraz jesteś albo co robisz, lecz o winie, która od eonów na tobie spoczywa. Im bardziej starasz się wymigać od swojej winy, tym bardziej prawdopodobne, że także i dziś zostaniesz uwikłany w tę starą historię. Także dzisiaj możesz - w skrajnym wypadku - wybrać karierę przestępcy. Dlaczego? Bo w ten sposób zostajesz w tym samym temacie! Nie wymkniesz się mu tak łatwo. Poza tym byłeś okrutny. Nie żeby torturowanie sprawiało ci przyjemność. Tobie jest wszystko jedno, to po prostu jeszcze jeden sposób urzeczywistnienia twojej woli. Kusiłeś więc i zadawałeś gwałt. Z miejsca podejmowałeś decyzje, bez wahania, gdyż myślenie ci nie odpowiadało, za wszelką cenę, nie oglądając się wstecz, gdyż patrzyłeś jedynie w to, co przed tobą, bez współczucia, bo nie potrafiłeś się wczuć w innych, zaś każde rozstrzygnięcie wprawiało miecz w ruch.
Jesteś wojownikiem - ale nie jesteś bohaterem. Zadawałeś rany i jeszcze dziś je zadajesz. Ale nie są one już konieczne, powodują jedynie nędzę i cierpienie. Jesteś bezwzględny, tzn. idziesz do przodu, bez względu na trupy i cierpienie, jakie zostawiasz na swojej drodze, nie oglądasz się na nie i go nie widzisz. Dostrzegasz to być może w sobie w postaci kłótliwości, agresji, wściekłości, niezgodności, nieostrożności. Być może odsunąłeś to od siebie tak bardzo, może nakryłeś to tak grubą warstwą zapomnienia, że teraz te swoiste cechy muszą ci się przeciwstawić z zewnątrz. Może więc byłeś jako dziecko rozzłoszczoną dziewczyną, albo złośliwym chłopaczyskiem i inni się na ciebie uskarżali. A może byłeś w dzieciństwie grzecznym chłopcem czy miłą dziewczynką i uskarżałeś się na innych (którzy zawsze się nad tobą znęcali). Jeśli nie wyżyłeś w pełni swojej złośliwości, to musiałeś ciągle się kaleczyć, ulegać wypadkom, zapaleniom, gorączce, zaczerwienieniom, opuchliznom, uszkodzeniom głowy. Twoja (jeśli to możliwe potajemna) miłość dotyczyła albo grup, które sieją postrach i przemoc (jak wojsko, policja, komanda śmierci, gestapo itp.), albo tych, którzy w inny sposób, używając energii, zdołają postawić na swoim i nie oglądają się przy tym na prawo, ni lewo (boks, piłka nożna, współzawodnictwo).
Twoja właściwa wina polega na tym, że każdy, kto jak trup legł na twojej drodze, był częścią ciebie, i zawsze, raz za razem, uderzałeś i zabijałeś siebie. Teraz masz możliwość z wszystkimi tymi osobami (które rzecz jasna zaludniają także obecne życie) jako częściami samego siebie połączyć się ponownie, przyjąć je ponownie.
Tylko to jest: ponownym przyjęciem winy.
ISBN:83-7377-232-4
liczba stron:216
format:16,5 x 24 cm
oprawa:miękka